Eliksir działa ....
-Więc słuchamy, co takiego mamy zrobić? - zapytała Hermiona.
- Cóż .... wymyśleć to zadanie pomógł mi prof. Snape. A polegać będzie ono na tym, że przygotujecie eliksir miłosny i któreś z was go wypije.
W tym momencie , Malfoy chciał coś powiedzieć, ale wicedyrektorka uciszyła go ręką.
- Proszę nie przerywać. A więc, dokładnie jutro o godz. 20.00 wstawicie się do profesora a on wyjaśni wam wszystkie szczegóły. To tyle. Możecie iść.
Obydwoje wstali i opuścili pokój. Szli razem w jedną stronę , ale nie odezwali się do siebie. Dopiero przy schodach pierwszy zabrał głos Malfoy.
- Które z nas go wypije?- zapytał zimnym głosem.
- Ja na pewno nie. Może ty? - zapytała patrząc na niego.
- Proszę cię, to zniszczyło by moją reputację.
Po tych słowach Hermionie zrobiło się smutno. Nie wiedziała czemu, bo przez siedem lat była tak traktowana. Z łezkami w oczach skierowała się do swojego dormitorium. I opadła na łóżko.
- Nie będę płakać nie przez niego! - mówiła cicho do siebie.W tedy do pokoju weszła Ginny.
- Hej Mionka, stało się coś? - zapytała z troską.
- Nie Ginny , po prostu .....
- Tak ?
- Nie .. Zresztą nie ważne. Idę spać. - odpowiedziała sennym tonem. Gdy jej koleżnka weszła do łazienki , ta nie przebierając się, usnęła.
Przez zasłony do żeńskiego dormitorium zaczęły przedobywać się promyki słońca. Hermiona powoli otworzyła jedno oko, a potem drugie. Podeszła do okna i rozsłoniła zasłony. Popatrzyła na zegar, który wisiał na ścianie. Godzina 7:50. Lekcje zaczynają się od dziewiątej. Wolnym krokiem skierowała się do łazienki. Odkręciła korki w wannie i nalała do niej olejku lawendowego. Rozebrała się do naga i powoli zanurzyła się w wodzie.Zaczęła myśleć nad dzisiejszym dniem. Tak. To dzisiaj najprawdopodobniej
"zakocha" się w Malfoy'u. Co za nędza ... Kiedyś gdyby jej ktoś o tym powiedział , wysłała by go do wariatkowa. Woda zaczęła się robic letnia, więc wyszła. Owinięta w bawełniany ręcznik podeszła do swojej szafy i wyjęła z niej mundurek. Po po ogarnięciu dolnej części , podeszła do lusterka. Pod nim była mała szafeczka w, której trzymała swoje kosmetyki. Nałożyła lekki podkład , a oczy podkreśliła kreską. Potem spojrzała w duże lustro wiszące w łazience. Oceniła się na szóstkę i wyszła z dormitorium. Po drodze zauważyła Harry'ego siedzącego w Pokoju Głównym, z tego co wywnioskowała był smutny , zmęczony i jakby trochę ... zły.
- Cześć Harry, idziesz na śniadanie? - zapytała wesoło. Niestety nie usłyszała odpowiedzi.
-Harry! - krzyknęła.
-Tak jestem! Co ?
- Tak ... znaczy nie ... czy mogłabyś powtórzyć? - zapytał zdezorientowany.
- Pytałam czy wybierzesz się ze mną na sniadanie.
- Tak , oczywiście.
Wyszli z pokoju i skręcili do Wielkiej Sali , gdzie było już sporo uczniów. Usiedli i zabrali się do jedzenia. Harry nałożył sobie jajecznicę , a Hermiona tosta z dżemem truskawkowym.
- Herminona, czy możesz mi wyjaśnić , dlaczego Malfoy gapi się na ciebie? - zapytał
- Na mnie? Coś ci się wydaje.....
Odwróciła się i zobaczyła, że stalowe oczy ślizgona są skierowane w jej stronę. Zrobiło jej się trochę głupio.
- A nie mowiłem? No więc, o co chodzi? - zapytał ponownie bliznowaty.
- To chyba ma związek z naszym wspólnym szlabanem i my .... Zresztą opowiem ci kiedy indziej. Pa!
Pośpiesznie wybiegła z Wielkiej Sali i udała się na błonia. Tam zaczynała się ich pierwsza lekcja , niestety ze Ślizgonami.
-Witajcie uczniowie, na dzisiejszej lekcji pouczymy się trochę o Sklątkach Tylnowybuchowwych * , czy ktoś może wie co to za stworzenia ... Hmmm, tak panno Granger?
- To wyjątkowo odrażające i niebezpieczne stworzenia magiczne , W późniejszym stadium rozwoju zabijają się nawzajem i nie zapadają w zimowy sen. Wyglądają jak pozbawione skorupy homary, a w dodatku.....
- Tyle informacji nam wystarczy panno Granger. 10 pkt. dla Gryffindoru. Wracając do lekcji , dzisiaj będziemy je karmić. W koszykach są : owoce, warzywa, ryby, mięso. Waszym zadaniem będzie dobrać odpowiednie składniki by te stworzenia były najedzone. Podzielę was na trzy-osobowe grupy. Pierwsza grupa : Pansy Parkinson, Harry Potter i Flora Carrow** . Druga grupa : Astoria Greengrass , Ron Weasley i Milicenta Bulstrode *** , Trzecia grupa : Blaise Zabini, Draco Malfoy i Hermiona Granger. To tyle. Na wykonanie pracy macie 40 min. - głos Hagrida ucichł a uczniowie zabrali sie do pracy. Oczywiście nie wszyscy ...w jednej grupie prace wykonywała tylko jedna osoba .. Hermiona.
- Czy możecie mi wreście pomóc! - krzyknęła oburzona.
- Ale po co ? Ty i tak już kończysz - odezwał się Zabini.
- Raczej nie. Weście te ryby i nakarmcie te stworzenia. Może się w końcu do czegoś przydacie - ostatnie zdanie powiedziała bardziej do siebie.
- Slyszałem to Granger! I ostrzegam zapłacisz mi za to. - pogroził jej palcem
- Hahahaha, już się boję - powiedziała z sarkazmem - Malfoy choć ze mną po owoce.
We dwójkę udali się do koszy , gdy przenosili jedzenie pierwsza odezwała się Hermiona.
- Mam rozumieć, że to ja mam wypić to świństwo ? - zapytała
- Tak ... to będzie świetny widok. - uśmiechnął się łobuzersko.
Reszta lekcji minęła im w spokoju , żadnym kłótni, nieporozumień , wyzwisk. Ogólnie mówiąc : spokój.
Ale wszystko dobre kiedyś się kończy. Hermiona spojrzała na zegar , 19:55. Juz za pięć minut jej reputacja zostanie zachwiana. Juz za pięć minut zostanie pośmiewiskiem szkoły. Bo już za pięć minut zakocha się w tym narcystycznym dupku .... Malfoy'u. Delikatnie zapukała do komnaty profesora
- Wejść! - usłyszała zimny głos nauczyciela eliksirów. - Proszę panno Granger , niech pani usiądzie- Wskazał na krzesło
-Wiecie dlaczego was tu wezwałem. Nie owijajmy w bawełnę. - W tym momencie ze szuflady. wyciągnął małą fiolkę o dziwnym zapachu.
- No więc, kto to wypije? - znów zapytał.
- Ja profesorze. - odezwał sie głos Malfoy'a. Hermiona była w szoku. Przecież ustalali , że to ona go wypije. Wczoraj o tej samej porze powiedział ,że nie zniszczy sobie dla niej reputacji.
- Więc proszę - podał mu fiolkę. Draco wypił szybko całą zawartość.
- I jak sie czujesz ?- zapytała z troską Hermiona.
- Normalnie .. tak myślę.
- Więc wynoście się! - krzyknął nauczyciel.
Wyszli z pokoju, a Draconowi zrobiło się słabo.
- Źle wyglądasz może chodźmy do Skrzydła Szpitalnego, oni na pewno ....
- Nic mi nie jest, po prostu ... odprowadź mnie.
Zrobiła tak jak ją poprosił. Lekko uchyliła drzwi do jego komnaty i położyła go na łóżku. Rozejrzała się po pokoju. Był w iście w ślizgońskim stylu , zielono-szare ściany , brązowe łóżka , zielone narzuty i skórzana również zielona sofa.
- Nawet fajnie - pomyślała
Gdy znów sie odwróciła jej partner już spał. Uśmiechnęła się. Wygląd śpiącego Malfoy'a był naprawdę rozczulający. Nie napatrzyła się długo, gdyż do pokoju wtargnął Blaise.
- A ty szamo co tu robisz?! - zapytał wściekły.
- Nic , ja tylko ...
- Wynoś się w tej chwili! - krzyknął i wskazał na drzwi.
- Ale ja .... - Nie dane jej było dokończyć, gdyż mocno wstawiony Blaise właśnie ją uderzył .
- Nie słyszałaś?! Wynocha czy znowu mam cię uderzyć!?
Hermiona wstała i wybiegła z pokoju. Nikt jej w życiu tak nie potraktował. Jakim trzeba być chamem , żeby bić kobiety. Jeszcze takie co zupełnie nic nie zrobiły. Wbiegła do swojego dormitorium nie zwracając na nikogo uwagi. Położyła się na łóżko i zaczęła płakać. Potem zmorzył ją długi sen .....
Następnego dnia bolało ją dosłownie wszystko. A najbardziej policzek. Wstała i spojrzała w lustro. Wielki fioletowy siniak gościł na jej twarzy. Może powinna to zgłosić? Nie, to bez sensu. I tak jej nikt nie uwierzy ... Po porannej toalecie , udało jej się w małym stopniu zamaskować opuchliznę. Juz miała wychodzić , gdy do jej pokoju zapukała sowa. Do nóżki miła przywiązany liścik. Otworzyła okno i wpuściła zwierze. Zaczęła czytać :
Dla Hermiony
Kocham Cię i tego nie zmienię.
Kocham Cię codziennie.
Kocham Cię w każdej godzinie.
Kocham Cię w każdej minucie.
Być może tym sposobem
Zdobędę i Twoje uczucie!
Kocham, kocham tak szalenie.
Kochać, kochać to marzenie.
Kochaj, kochaj Ty mnie też.
Ja Cię kocham, przecież wiesz.
Twój na zawsze Draco :*
Gdy skończyła czytać , nie wiedziała czy się śmiać czy płakać. Więc postanowiła pójść z radą do Ginny, ona na pewno coś poradzi. Już chciała wybiec , ale coś stanęło jej na przeszkodzie. Tuż przed jej drzwiami stał Draco w różą w ręku a w drugiej trzymał gitarę
- O mój boże ..... czyli eliksir jednak działa - Tylko te ostatnie słowa zdążyła powiedzieć przed pocałunkiem ....
****************************
Mi się nawet podoba, ale szału nie ma :P Czekam na wasze komentarze!
CZYTASZ - KOMENTUJ